Kategorie
Recenzje

Boskie planowanie

Heeej! 😊

Jak się czujesz, co u Ciebie słychać? Korzystasz z dobrej pogody? Z możliwości uczestniczenia we Mszy Świętej bez limitów osób w kościele? 😊

Ja się cieszę jak dziecko, że mogę przejść z klatki schodowej do auta na parkingu bez maseczki 😂 i z tego, że w sobotę mogliśmy spotkać się ze znajomymi w parku i ich wyściskać – o mamo, jak ja tego potrzebowałam!

Dzisiaj opowiem Ci o pewnej książce, która potrafi TAK zmienić spojrzenie na codzienność, że normalnie szok! Książka ta, autorstwa o.Janusza Pydy OP, nosi tytuł „Dzień z życia diabła. Poradnik kuszenia” i jest niewielką książeczką o wielkiej mocy. Ja ją przeczytałam już chyba trzeci raz. Sam tytuł wskazuje, że opowiada ona o tym jak wygląda kuszenie człowieka przez diabła – od rana do nocy. A powiem Ci, że jego techniki są, niestety, często piekielnie skuteczne. Czytając ją, miałam wiele takich momentów, w których uderzałam się w pierś – kiedy po prostu widziałam, że mam tak samo. Że, kurka wodna, daję się skusić i zamiast odważnie, odpowiedzialnie, i asertywnie powiedzieć „NIE”, wybieram to co łatwiejsze, co przyjemniejsze, a niekoniecznie dobre.

4 rzeczy, które wyniosłam z tej książki:

1) Wieczór i sen to fundament. FUNDAMENT, powiadam!

“Uświadomiłem sobie, że strategicznymi punktami dnia, gdy idzie o kuszenie, są poranek i wieczór. Że jeśli przyłożę się i wprowadzę solidny bałagan w początek i koniec dnia mojego podopiecznego, wszystkie wydarzenia źle rozpoczętego dnie potoczą się w złym kierunku właściwie same”.

(tak mówi, gwoli ścisłości, diabeł – narrator w książce)

A wiadomo, że poranek będzie zepsuty kiedy będziemy jacy? Niewyspani!

Moi mili, przyznajcie się, ilu z Was jest tak zdyscyplinowanych, żeby codziennie kłaść się do łóżka o tej samej porze? I to takiej gwarantującej wyspanie się? (OK, będąc rodzicem małych dzieci ciężko o gwarancję wyspania 😅, ale you know what I mean). Ja przyznam się, że nie jestem. I chociaż baaardzo lubię spać, to zawsze mam tyyyyle rzeczy do zrobienia, że szkoda by było ich nie zrobić! A ta książka przekonuje mnie do tego, żeby jednak o ten swój sen zadbać (o matko, jak to brzmi banalnie)! Słuchajcie, jeśli popatrzeć na to z tej strony: odkładanie pójścia spać o właściwej dla Was porze to jest pokusa szatana. On chce Wam totalnie zepsuć potem cały poranek, a zepsuty poranek to autostrada do zepsutego całego dnia – noż, kurka wodna, chcecie mu na to pozwolić?? Podpowiem Wam: absolutnie nie! 😀 Ale zanim pójdziecie spać, jest jedna konieczna rzecz do zrobienia: zaplanujcie kolejny dzień. Sprawdźcie czy macie czyste/wyprasowane ciuchy na jutro (konia z rzędem temu, kto NIGDY nie frustrował się rano, że nie ma się w co ubrać), sprawdźcie pogodę (np. wyciągnijcie zawczasu parasolkę i połóżcie w przedpokoju) i zaplanujcie sobie CZAS PO PRACY. Ale o tym za chwilę.

2) Szatan bierze na celownik na pozór naprawdę pierdołkowate rzeczy.

Mówi się, że „diabeł tkwi w szczegółach” – myślę, że po przeczytaniu tej książki zupełnie inaczej będziecie patrzeć na tę frazę. To jest niesamowite, w jakich szczegółach on tkwi! W tym jak zareagujesz na zamarznięty zamek w drzwiach samochodowych, w tym ile czasu spędzisz na porannej kawie w biurze, w tym czy będzie Ci się chciało przygotować odpowiedni strój do pracy… Każda taka sytuacja to dla niego pole do działania – do kuszenia.

„Mało kto (…) potrafi dostrzec, że najważniejszą walką duchową, którą ma do stoczenia w najbliższym czasie, jest ta o sprawne ranne wstawanie, większą staranność w trosce o jedzenie czy utrzymywanie higieny osobistej. To wszystko wydaje się naszym klientom tak przyziemne, że w ogóle nie kojarzy im się z życiem duchowym. Mało kto rozumie, że życie duchowe zaczyna się na ziemi i w ciele”.

To jest to co, mówi św. Tomasz „łaska buduje na naturze”! Kolego, koleżanko, jeśli nie będziesz dbał lub dbała o swój mięsień samodyscypliny w takich aspektach jak sen, zdrowe i regularne posiłki, zdrowie fizyczne i psychiczne, o odpowiednią postawę w czasie modlitwy, to Pan Bóg nie będzie miał na czym zbudować!

3) Myślenie magiczne, czyli uważaj na to co mówisz!

OMG! To dla mnie odkrycie! Pewnie macie swoje „ulubione” powiedzenia, typu „złośliwość rzeczy martwych”, albo „nienawidzę poniedziałków”, albo coś co u mnie w domu się powtarzało „jaki poniedziałek, taki cały tydzień”. O, albo takie coś co sama sobie ukułam „całe życie pod górkę”. Następnym razem, jak któraś z tych fraz zaświta mi w głowie, będę się starała z całych sił powstrzymać się przed wypowiedzeniem jej i jak najszybciej wywalić, wymazać ją z myśli. Po pierwsze dlatego, że to jest zrzucanie odpowiedzialności na czynniki zewnętrzne, a nie na mój nieogar czy złą decyzję. A po drugie, bo język NAPRAWDĘ wpływa na nasze postrzeganie rzeczywistości, na nasze myślenie i postępowanie. Jeśli będę sobie powtarzała „całe życie pod górkę” to nie dość, że będę w to coraz mocniej wierzyła, to na dodatek, rzeczywiście będę patrzyła na wyzwania, na trudniejsze sytuacje w życiu jako na coś, czemu jestem z zewnątrz poddawana i jest dla mnie nieznośnym mozołem. Ja, biedna ofiara. Naprawdę będę mega miserable jeśli będę włączała takie zdania regularnie do mojej codzienności. Zamiast tego – wiem, że to nie zawsze będzie łatwe – lepiej popatrzeć bardziej optymistycznie na poniedziałek, czy na jakieś wyzwania życiowe. Ooo! A może warto sobie taką frazę zastąpić czymś, co nas nastroi pozytywnie – na przekór danej sytuacji? A może jakimś cytatem z Pisma Świętego, który napełni nas radością, otuchą, nadzieją?

4) Odpoczynek też należy planować!

Pierwszy raz uświadomiła mi to Pani Swojego Czasu – Odpoczynek. Należy. Planować. Japierdziu. No, dla mnie to jest groundbreaking. Ja mam taki brzydki zwyczaj, że moja to-do lista zawiera mnóstwo rzeczy do załatwienia, które staram się zrobić, a potem padam ze zmęczenia i jestem zła na cały świat, że JA NIE MAM KIEDY ODPOCZĄĆ! No, heloooł? Jak sobie nie zaplanowałam, to sobie nie odpoczęłam! Tak, tak, moi mili, nawet czytanie książki, oglądanie filmu, już nie mówiąc o sporcie – to koniecznie trzeba zaplanować. Mam na myśli – o tej i o tej godzinie czytam/oglądam/idę biegać. Ja widzę po sobie, że mam tendencję do zamęczania się – jakiś taki autosabotaż robię, o matko! 😅 No i co z tego, że zrobiłam o jedno zadanie więcej z mojej listy, skoro zrobiłam to kosztem odpoczynku. A takie pół godziny czytania to byłaby dla mnie absolutna przyjemność i zasłużone wytchnienie. Tak więc pracoholicy, perfekcyjne panie domu – od dzisiaj planujemy odpoczynek. Inaczej może to rodzić frustrację w stosunku do domowników, albo może spowodować późne pójście spać i zagwarantować zepsuty poranek i kolejny dzień – a o to naszemu wrogowi chodzi.

Wiecie, jak czytam książki, które nie są powieściami, tylko poradnikami albo czymś na kształt poradników (a ta książka taką jest) to staram się wynieść z nich jedną rzecz, którą chcę wprowadzić w życie. Żeby nie było, że książkę odłożę na półkę i o niej zapomnę. I już postanowiłam, że po przeczytaniu tej książki nadszedł dla mnie czas na zawalczenie o wcześniejsze kładzenie się spać. A że małe sukcesy pozytywnie nastrajają i napędzają do osiągania kolejnych, wydrukowałam sobie habit tracker – tabelkę do śledzenia nawyków (no powiedzcie, że angielski nie jest cudowny ❤ – dwa słowa kontra cała fraza po polsku). Będę na niej zaznaczała jak mi idzie realizacja mojego postanowienia, nie będę dołowała się jakimś pojedynczym niepowodzeniem, a w miarę jak będzie się moja tabelka zapełniała będę sobie wypracowywała NAWYK. NAWYK(!!!) chodzenia wcześniej spać. Jejku, jejku, zacieram ręce! Z tego wyniknie tylko dobro! 😊

Słuchajcie, może też chcecie popracować nad jakimś nawykiem? Poniżej zamieszczam linki do kilku darmowych habit trackerów do wydrukowania w domu, powieszenia na drzwiach czy tablicy korkowej i uzupełniania. Tylko nie chciejcie zmieniać wszystkiego na raz! Weźcie sobie 1-2 rzeczy, nad którymi chcecie popracować i po jakichś 3 tygodniach dodajcie kolejną.

Pierwszy (ja aktualnie z tego korzystam)

Drugi

Trzeci

No, to ja pracuję nad spaniem, a Ty co bierzesz na celownik? 😊 W jakim obszarze pokażesz diabłu figę?