
Heloł, heloł, helooooł!
Mój Drogi, Moja Droga jak ja Cię witam najserdeczniej w ten poniedziałkowy poranek! 💖
Nie wiem jak to się dzieje, że jest 22:15 (jak to piszę), a ja mam tyle energii!!! Oh, yeaaah!
Są dwa możliwe źródła tego stanu: 1) właśnie złożyłam zamówienie za stos książek dla dzieci (i jedną dla mnie) i cieszę się z wreszcie odhaczonego zadania, które wisiaaaaało niepomiernie długo na mojej liście lub 2) właśnie złożyłam zamówienie na stos książek dla dzieci (i jedną dla mnie) i zaspokoiłam mój książkoholizm. I zakupoholizm. O-oł. 🙈
W zasadzie to jest jeszcze kilka kolejnych możliwych źródeł: 3) wieczorna kawa, 4) wieczorne pół szklanki coli (której praktycznie nigdy nie piję, jak i innych gazowanych napojów. Nie liczę szampana).
Anyways!
Jakiś czas temu, jak już zaczęła się pandemia, izolacja, lockdown i upadek gospodarki nagrywałam Insta Stories o tym jak ja i Łucja jedziemy na samochodową randkę, bo za bardzo nie było gdzie wychodzić. Już wtedy pomyślałam, że kiedyś napiszę o naszej randkowej tradycji na blogu.
(Obiecuję, że będzie krótki) BACKGROUND: Parę lat temu czytałam książkę „Życie Pi” i tam zachwyciłam się tradycją, którą miała rodzina głównego bohatera, mianowicie mama rodziny zabierała każde swoje dziecko z osobna na regularne „randki”. Czy to do kina, czy do cukierni, czy w inne miejsca – był to czas tylko we dwójkę. „Życie Pi” to nie jest książka parentignowa, ale sami przyznacie, że pomysł jest inspirujący!
Poniekąd dodatkowo zachęciła mnie do tego pomysłu i dała mu głębszy wymiar Małgorzata Wałejko w swoim Mama Show na YT (gorąco zachęcam! BARDZO mądra seria). Nie mówi tam dosłownie o randkach, ale tym jak ważny jest czas spędzany 1:1 z dzieckiem.
Ale o co mi kaman? Mi kaman o to, żeby regularnie, np. raz w miesiącu wybierać się ze swoim dzieckiem na RANDKĘ. Wiecie, samo nazywanie tego randką nadaje takiemu wydarzeniu zupełnie inny wymiar. Bo nierzadko sprowadza się to do tego, że po prostu wybieramy się na spacer, albo na wycieczkę samochodową, albo po prostu idziemy do kina (w normalnym świecie), ale już jak mówię „Łucja, a co powiesz na randkę [tu i tu, wtedy i wtedy] – i ja widzę zupełnie inną radość w oczach dziecka, i wiem, że to jest jedna z tych rzeczy, które są świetną inwestycją w budowaniu więzi.
No, ale łatwo było wychodzić na randki, kiedy można się było wybrać do Kolejkowa, na „Basię” do kina, czy na kawę/sok i ciacho do lokalnej cukierni. W czasie pandemii trudniej, ale dalej można 😉
Oto 12 pomysłów na randkę ze swoim dzieckiem w czasie koronawirusa:
Uwaga: pomysły dla dzieci w wieku przedszkolnym, ale przynajmniej niektóre z nich można dostosować dla starszych dzieci.
W domu (poza punktem szóstym, najlepiej, żebyście mieli pokój dla siebie):
- Wieczorne pogaduchy przy cieście i herbacie.
Całkiem niespektakularny pomysł, ale ja DO TEJ PORY PAMIĘTAM jak moja mama siedziała ze mną przy stole, kiedy młodsza siostra już spała 😁 (czułam się wtedy mega wyjątkowo), przy herbacie i domowej szarlotce, i po prostu siedziałyśmy i gadałyśmy. Wspaniały czas.
2. Wspólne oglądanie filmu.
U nas, o dziwo, królują filmy dokumentalne o zwierzętach 😂. Natomiast, co byście nie wybrali, popcorn tutaj to konieczność. I kocyk. I coś do picia.
3. Wirtualne zwiedzanie muzeum.
Nadaje się też na randkę z tzw. drugą połówką 😉. Łucja była absolutnie zachwycona zwiedzaniem londyńskiego Natural History Museum.
4. Spektakl teatralny online.
Ja się nie załapałam, ale w kwietniu Teatr Małego Widza miał serię spektakli m.in. dla dzieci 1-5 lat. Świetna opcja na randkę w domu.
5. Turniej planszówkowy.
Moja córka uwielbia wygrywać. Aktualnie lubi wygrywać w: Moje Zguby , domino z dinozaurami i w nieśmiertelne grzybobranie. Własnoręcznie zróbcie medal i na koniec turnieju zróbcie dekorację zwycięzcy.
6. Wieczorne SPA w domu.
(To raczej dla mamy i córki, chociaż…?)
Załóżcie szlafroki, zawińcie włosy ręcznikiem, nałóżcie maseczki (lub odpowiedni dziecięcy krem na twarz dziecka), dajcie na oczy plastry ogórka (mówię Wam, będzie szał) i usiądźcie na parę chwil w pokoju przy relaksującej muzyce (nie będzie to długo, ale zawsze coś…). Zapalcie świeczki, zróbcie klimat. Poproście męża/żonę o zrobienie Wam masażu. Poróbcie sobie wspólne zdjęcia na pamiątkę.
Poza domem:
7. Wspólny spacer na łonie natury.
Koniecznie weźcie ze sobą jakieś smakołyki (my lubimy na takie eskapady zabierać popcorn) i cieszcie się swoją obecnością i rozmową w pięknych okolicznościach przyrody.
8. Wycieczka samochodowa za miasto.
Tylko we dwójkę, dziecko na siedzeniu pasażera z przodu. Weźcie ze sobą domowe smakołyki lub zajedźcie po drodze do jakiegoś „drajw sru” 😂. Po drodze możecie zagrać w ulubioną grę moich dzieci „kto pierwszy zobaczy [i tu wymyślacie co]”. Hubert (2 lata) zawsze jako pierwszy mówi „tam!”, ale chyba nie skumał do końca zasad gry.
9. Piknik na łące lub innych terenach zielonych.
Spakujcie na tę okazję np. ciasto, lemoniadę w butelce, krakersy, owoce, kanapki czy inne smakołyki (jeśli Wasze dziecko uwielbia warzywa to ja chylę czoła 🏆), weźcie karty do gry w piotrusia i książkę, i naprawdę więcej do szczęścia nie potrzeba. No, może odpowiedniej pogody 😉
10. Wycieczka do lasu.
Zabierzcie ze sobą pudełko albo słoik na zbieranie „skarbów”: kamyków, liści, patyczków. My aktualnie mamy 3 kolekcje kamyków w słoikach 😂 i są one NASZE WSPÓLNE (ja też się do nich dokładam).
11. Wspólne oglądanie pociągów.
Ale nie na Dworcu Głównym 😂 wybierzcie się na mniejszą stację kolejową i – jeśli macie w domu małego wielbiciela pociągów – po prostu usiądźcie sobie na ławce (koniecznie ze smakołykami – generalnie jedzenie wielu sytuacjom nadaje kolejny, głębszy wymiar 😂) i poobserwujcie nadjeżdżające pociągi. Osobowe, towarowe – ileż emocji!
12. Puszczanie latawców.
Pamiętajcie, żeby dziecko zapewnić, ze mama/tato naprawdę dobrze związali linkę, że serio latawiec się nie zerwie (i upewnijcie się, że naprawdę linka jest dobrze przywiązana).
No to, moi mili, słucham, jakie Wy macie pomysły na taką randkę z dzieckiem? Jestem bardzo ciekawa, chętnie poszerzę mój repertuar 😀
Ściskam serdecznie!