Kategorie
Rozkminy

Moje życie z Wizjonerem Graczem

Szukałam aktualnego naszego zdjęcia. We dwójkę. Cóż, wątpię, żebyśmy kiedyś założyli wspólny kanał na YT 😛 ale macie tutaj, o, fotki z nagrania wspólnego filmiku 😉

Hej heeej!

Miło mi Cię powitać na moim blogu!

Jak się czujesz? Mam nadzieję, że 1) zima nie daje Ci w kość i że 2) szykujesz się na Tłusty Czwartek 😅 ja już od początku tygodnia trenuję! 😂

Wiesz co, ja dawno temu (tak to się wydaje) napisałam post o byciu Partnerem Idealistą i obiecałam całemu światu 😅, że napiszę o tym, jak to jest żyć z Wizjonerem Graczem.

Nie wiesz what the heck I’m talking about? Wskakuj koniecznie do tego posta i NAJPIERW przeczytaj właśnie ten. Opisuję tam co to w ogóle jest FRIS! Ja, zanim usiadłam do tego o Wizjonerze Graczu, przeczytałam sobie znów o Partnerze Idealiście i nieraz uśmiechałam się i wzdychałam do wspomnień i emocji z czasu, kiedy zaczynałam siebie rozumieć dzięki FRISowi.

No dobra, dobra, dalej!

Otóż, człowieku drogi, ja, Benia, jako samozwańcza ambasadorka FRISa w moim najbliższym otoczeniu 😅 zdecydowałam, że męża też przeFRISuję, a co! Nie będzie między nami żadnych sekretów 😂

Mąż przeczytał (wiem, kochanie, że nie od deski do deski! 🧏‍♀️) mój raport FRISowy i stwierdził „cała Ty”. A że nasłuchał się moich entuzjastycznych superlatyw, to dał się namówić na raport FRISowy as well!

Zrobił test, potem czekaliśmy niecierpliwie na wynik (OK, JA czekałam niecierpliwie na wynik 😅) i jak już przyszedł, to WYSZŁO. SZYDŁO. Z WORKA.

WIZJONER GRACZ.

Wizjoner (styl myślenia), czyli na dany problem/zmianę/nową sytuację patrzy szerooookooooo, z perspektywy idei, pomysłów.

Gracz (styl działania), czyli na dany problem/zmianę/nową sytuację reaguje szybkim przejściem od pomysłu do realizacji. Świetnie porusza się w warunkach ryzyka.

No i wiecie, nie ma wątpliwości, że od kiedy wiem, z kim mam do czynienia 😅 nieee, nie przestaliśmy się sprzeczać, ani mieć odmiennego zdania na jakieśtam tematy, ALE zrozumiałam skąd to wynika!

Mój mąż jest Wizjonerem Graczem. Pozwoliło mi to zrozumieć wieeele z jego zachowań i większość z nich nawet zaakceptować 😅 Zazdroszczę mu bardzo tego, że używa perspektywy faktów (której nie mam ja), ale nieraz jest mi ciężko patrzeć/słyszeć jak pomija perspektywę relacji. Cóż, przynajmniej oboje mamy w naszym stylu działania kolor ŻÓŁTY, czyli perspektywę idei 😉

Jak to jest żyć z Wizjonerem Graczem?

Spójrzmy na kilka plusów i minusów naszej wspólnej rzeczywistości.

UWAGA, BARDZO WAŻNA UWAGA: te plusy i minusy to oczywiście piszę z miłością i przymrużeniem oka! (gdyby KTOŚ miał wątpliwość 😄)

PLUSY życia z Wizjonerem Graczem, czyli: jak ja bym tak chciała!!

Myślenie lateralne

To jest absolutna petarda. Wizjoner Gracz (hereinafter called WG, w skrócie, OK?) ma tak, że jak ludzie kminią jak jakiś problem rozwiązać, zastanawiają się kogo zaangażować w daną sprawę i wydaje się, że nie widzą wyjścia z jakiejś sytuacji, WG wtedy wkracza z pomysłem z ZUPEŁNIE INNEJ GALAKTYKI. I nie, nie chodzi o to, że pomysł jest technicznie zaawansowany, ALE że problem jest wzięty, jakby, pod włos! Że rozwiązanie pochodzi z ZUPEŁNIE. INNEJ. STRONY – tej, w którą nikt wcześniej nie patrzył!

PRZYKŁAD!

Na spotkanie Taize w 2019 roku strasznie, STRASZNIE chciałam kogoś przyjąć pod nasz dach. Na ŚDM, kiedy jeszcze nie było Huberta, to spokojnie my spaliśmy w pokoju dziecięcym, a gości daliśmy do salonu. Ale im bardziej kminiłam jak wszystkich „aktualnych” nas pomieścić (rodzina 2+2 + pies + dwójka gości) na dwóch pokojach, tym bardziej miałam jeden czarny scenariusz w głowie: TO SIĘ NIE UDA.

Mój mąż widząc jak się tym zamartwiam i jak mi na tym zależy, uruchomił myślenie lateralne i mówi do mnie:

„wiesz co, w kółko się martwisz jak my się zmieścimy w pokoju dziecięcym. A zróbmy tak: MY pójdźmy spać do salonu, a gości damy do pokoju dziecięcego. Przestawimy trochę łóżeczka i zmieści się tam nasz podwójny materac z garażu”.

🤯

🤯

🤯

Czemu ja na to wcześniej nie wpadłam???? Marzenie uratowane! ❤

Big picture

Wizjoner Gracz patrzy na daną sprawę z lotu ptaka. Pomaga mu to ocenić sytuację w całości, co jest bardzo przydatne kiedy KTOŚ (ekhem) zagłębia się zanadto w szczegóły (😅). Mój mąż genialnie wykorzystuje to w pracy: patrzy na dany projekt szeroko, wie co ma być zrobione i na kiedy, ale dokładnie JAK i KTO – to już oddelegowuje swojemu zespołowi, żeby oni to wykminili. Ma być optymalnie.

Ja, cóż, potrafię się zatrzymać na jakimś szczególe 😅 nierzadko natury estetycznej 😅 zanim ruszę dalej…

Pomysły, pomysły, pomysły

Pomysłów jest najczęściej kilka, następujące jedne po drugim, tworzące jakąś spójną całość, np.:

Jedziemy autem, wracając skądś, a tu się nagle okazuje, że…nie wracamy jeszcze do domu, jedziemy na przejażdżkę. I po drodze zaliczamy jakiegoś McDrive’a (kawa dla rodziców, „fryteczki” dla dzieci). I podziwiamy krajobrazy. I wyskakujemy na chwilę do lasu (pomysły autorstwa Krzyśka). Awesome.

Albo pomysł pojawia się JEDEN, za to DUŻY i chwilę po nim następuje REALIZACJA.

Jak np. rekolekcje o niepłodności. Jedna, „przypadkowa” rozmowa z księdzem (domniemany kolejny Wizjoner), przy obiedzie. Jedno pytanie (mąż: „a robicie jakieś rekolekcje dla niepłodnych?”; ksiądz: „w sumie nie…ale wiecie co, zróbmy coś z tym”; mąż: [ułamek sekundy na zastanowienie się i podjęcie decyzji] dobra). Wróciliśmy do domu, zaczął pisać konspekt rekolekcji o niepłodności.

Szok. Ja to bym się dłuuuuugo zastanawiała, i planowała, planowała, planowała…a ten machnął konspekt w jedno popołudnie i heyah.

Inne mega ciekawe, randomowe plusy:

– Wizjoner Gracz jak bierze udział w zawodach to nie dla wygranej, tylko dla funu. Czasem dla beki. Jak startuje w rekrutacji na wyższe stanowisko, to tak ot sobie. A potem np. je dostaje. 😳

– WG świetnie się czuje w negocjacjach, sytuacjach wywieraniu wpływu – mąż często ma z tym do czynienia w pracy. A jak widzi, na jaką świetną negocjatorkę rośnie nam córka, to pęka z dumy.

MINUSY życia z Wizjonerem Graczem, czyli: OMG, zwariuję!

Zostawianie otwartych opcji aż do końca

Mój mąż ma taką tendencję, którą lubi (a ja jej nie cierpię ❤), że kiedy ma podjąć jakąś decyzję, ale do wprowadzenia jej w życie jest trochę czasu – to zwleka z podjęciem tej decyzji. Tak długo jak to możliwe, lubi mieć WYBÓR. Opcja 1, albo Opcja 2, a może jeszcze Opcja 3… wszystkie są dobre!

Przykład: wakacje.

2 tygodnie do urlopu, a ja, kurka wodna, dalej nie wiem gdzie jedziemy. Tzn. wiem, że mąż rezerwował pensjonat nad morzem na tydzień, ale potem na drugi tydzień jest jeszcze do ROZPLANOWANIA wizyta u kuzynki w Krakowie, u siostry w Kielcach, a przydałoby się jeszcze jakiś nocleg po drodze zaliczyć na trasie. I – co dla mnie, Partnera Idealisty było ogromną katorgą – ludzie, LUDZIE czekają na naszą decyzję. No bo trzeba dać znać, kuzynce, trzeba dać znać siostrze, trzeba dać znać potencjalnie właścicielowi hotelu po drodze… No, ZDECYDUJMY kiedy będziemy u tej, a kiedy u tej, a kiedy tu!

Ale nie. Wizjoner, kurrrrrrrrrka wodna, twierdzi, że jeszcze nie wie, że jeszcze zobaczymy, a ja czuję, że we mnie jest taka tykająca bomba 😅😅😅 aaaaaaa!! Jak tak można żyć!?

Big picture (deja vu? Przecież parę akapitów wyżej jest to jako PLUS!)

Czasem czuję przeogromniastą irytację, kiedy widzę, że on widzi tylko OGÓŁ, a nie widzi tych wszystkich SZCZEGÓŁÓW, które JA widzę, bo przecież są mega ważne!

Najlepszy przykład: projekt domu.

On mówi: dom ma mieć 120m2 i trzeba zastanowić się jak ułożyć pomieszczenia. Ja mówię: nienienienienie. Dom ma się składać z czterech sypialni, 11m2 każda, 2 łazienki (większa i mniejsza), w kuchni musi być koniecznie wyspa (itd. itd.)… i WTEDY PODLICZYMY ile m2 powinien mieć dom.

Ugh! No, jak tak można! 😅

Pomysły, pomysły, pomysły (znowu deja vu?)

Czasem tych pomysłów jest po prostu ZA DUŻO. I jak Krzysiek przedstawia mi pierwszy pomysł i mi się spodoba i mówię, że jest OK, to on jeszcze nie skończył 😅 i opowiada mi o drugiej opcji, i o trzeciej. Powiedzmy, że zgodziłam się na trzecią. To on potem jeszcze wraca, „bo wiesz, moglibyśmy np. w tej sprawie zrobić jeszcze (tak i tak).”

NIEEEEE!!!! Już wybrałam. Wybór jest dobry. Po co szukasz jeszcze usprawnień! 😅

Ja to jednak wolę mieć mniej opcji do wyboru, bo jak jest ich za dużo, to czuję się przytłoczona 🙈.

Inne mega, mega (nie)ciekawe ❤, randomowe minusy:

– Wizjoner Gracz potrafi płynnie zmienić temat rozmowy tak, że ktoś może się zwyczajnie nie skapnąć. I nagle widoczna jest konsternacja na twarzy interlokutora i jest takie „ale o czym Ty teraz mówisz?” 🤦‍♀️ Normalnie, można się pogubić!

– Wizjoner lubi zmieniać hobby. Jedni nazywają to niesłusznie „słomianym zapałem”, inni, bardziej życzliwi „eksperymentowaniem”. I to jest OK! Aczkolwiek motocykl kupiony ponad 6 lat temu był używany może 3-5 razy, w pierwszym roku po kupnie i przez resztę czasu „zagracał” nam już i tak zagracony garaż (do momentu sprzedaży tegoż jednośladu). Tak więc hobby Wizjonera, czy raczej jego zmiany, mogą być kosztowne i grato-twórcze.

Cieszę się bardzo, że przeFRISowałam mojego męża i wiem jaki jest jego naturalny styl myślenia i styl działania. Dzięki temu, nie uważam, że robi mi coś na złość, czy że jest jakiś nienormalny 😅 FRIS pomógł jemu i mnie ponazywać i zrozumieć pewne zachowania i pokazać jak może je dobrze wykorzystywać! Jestem za to niesamowicie wdzięczna 😊

Hej hej, a może są tu inni przeFRISowani? Albo zachowujący się podobnie? Skrobnijcie coś w komentarzu! 😊

Kategorie
Rozkminy

O byciu Partnerem Idealistą

Heeej mój miły Czytelniku i miła Czytelniczko! 😊

Co u Ciebie? Zaczynamy jesień, masz już listę książek do przeczytania pod kocykiem i z kubkiem ciepłej herbaty/kawy/kakao/grzańca w ręku?

Pomyślałam, że dzisiaj Ci opowiem o badaniu FRIS, które zrobiłam jakiś czas temu i o tym co ono zrobiło ze mną 😂

Wierz mi, skracałam ten tekst maksymalnie 😂 było ciężko! Ale wiesz co, nie odchodź, przeczytaj, czuję, że może Ci się spodobać 😉.

Jak było wcześniej?

Słuchajcie, moi Drodzy, opowiem Wam słów parę jak było ZANIM zrobiłam raport FRIS (postaram się w naprawdę wielkim skrócie).

Po studiach zaczęłam pracować w korpo, zaczęłam od bycia zwykłym korpożuczkiem i było mi dobrze. Po czym z różnych przyczyn zaczęłam awansować 😂. Ktoś powie „wow, gratki!”, ja powiem „spadaj na drzewo nie zgadzam się z Tobą” 😅. Ktoś powie „aaaale, dlaczego?”, ja powiem:

Byłam (w swoim bardzo subiektywnym odczuciu) bardzo TAKIM SOBIE liderem! Podejmowałam decyzje, których potem żałowałam (i cierpiałam), miałam szerokie granice dla ludzi (i potem odbijało mi się to czkawką), miałam ochotę się zaprzyjaźniać z zespołem bardziej niż nim zarządzać, pozwalałam na urlopy, a potem nie miałam „ludzi do pracy” – a to tylko kilka przykładów.

Asertywność leżała i kwiczała, porównywałam się do innych superwizorów (niezdrowo, ale tak było) i widziałam, że oni po prostu sobie radzą lepiej. Że tak nie przeżywają (albo szybko przechodzą do kolejnej sprawy) i że potrafią ustawić kogo było trzeba do pionu. Że nie są tak emocjonalni.

Yhhh… 🤦‍♀️ A dla mnie wiele obowiązków SV to była po prostu droga przez mękę.

I pytałam samą siebie: ile tak jeszcze pociągnę? Czuję, że wiele rzeczy robię wbrew sobie, wbrew temu co w środku czuję…

Chodzę na szkolenia, ale te wszystkie narzędzia do zarządzania ludźmi no, idą mi jak po grudzie, no!

Wielkie BUM i efekt WOW.

Pewnego dnia, dołączyła do nas nowa managerka, która była (i jest) trenerem FRISa. Zareklamowała to narzędzie „górze”, dostaliśmy budżet i każdy z nas został przeFRISowany. I ja przeszłam osobistą rewolucję.

No, ale co to to to jest to badanie FRIS?

Powiem własnymi słowami: jest to badanie, które określa Twój styl myślenia i styl działania.

A teraz powiem jeszcze bardziej własnymi słowami: jest to arcygenialne narzędzie-petarda, które bada Twój styl myślenia (czyli w obliczu zmiany/nowej sytuacji/zadania – jakiego rodzaju myśli pchają się na powierzchnię Twojego wspaniałego mózgu) i styl działania (czyli w obliczu j.w. co de facto robisz).

Innymi słowy, pokazuje jakie myśli i jakie działania w konkretnych sytuacjach są dla Ciebie najbardziej naturalne. Wskazuje na Twoje mocne strony. Sugeruje jakie aktywności (również zawodowe) są źródłem największej satysfakcji. Mówię Wam, totalny odlot. Zresztą posłuchajcie.

Pamiętam, jak dostałam do ręki mój 20-stronicowy (tak, tak, nie ma to tamto!) raport FRIS. Opatrzony piękną, spójną grafiką. I zobaczyłam moje symbole: czerwone serce, niebieski kwadrat i żółte koło (ooooorajuśku, już wtedy czułam, że to będzie coś absolutnie wyjątkowego!). Zaczęłam czytać. I uśmiechać się. Podkreślałam co chwilę jakieś zdanie zakreślaczem. Zaznaczałam fragmenty wykrzyknikami. I wiecie co? Jak skończyłam czytać, poczułam się…WOLNA.

To jest wprost niewiarygodne – i być może myślicie, że przesadzam, że ubarwiam, że eee tam, Benia, daj spokój. A ja Wam mówię! Po przeczytaniu tego raportu znałam już odpowiedź na moje pytania dlaczego tak wiele wysiłku kosztuje mnie bycie liderem.

KIM JEST PARTNER IDEALISTA?

Jestem Partnerem Idealistą.

A nawet ważniejsze: jestem jednym z wielu Parterów Idealistów. A my, jako grupa, duuużo lepiej czujemy się w innych rolach. Jasne, możemy być liderami (bo zawsze na nasz styl myślenia + działania nakłada się nasz indywidualny charakter), ale są dla nas obszary zdecydowanie bardziej naturalne, w których, normalnie, kwiiiitnieeeeemyyyyy 😄😄😄!

Jestem Partnerem, czyli w obliczu nowej sytuacji moje pierwsze myśli ciągną do LUDZI, do relacji.

– „Zmieniamy budynek? OMG, trzeba będzie ludzi na nowo przypisać do biurek. Muszę dopilnować, żeby Asia siedziała blisko Magdy, przecież one są nierozłączne…”

– „Trzeba wybrać kogoś do prezentacji przed managementem? Kurczę, największe doświadczenie ma w tym Ola, ale wiem, że Adam bardzo by chciał potrenować takie wystąpienia, żeby lepiej panować nad tremą…”

– „Szykuje się szkolenie dla wszystkich supervisorów? Ale super będzie się ze wszystkimi zobaczyć i pogadać co tam u nich!”

Z życia wzięte! Widzicie? Pierwsza myśl: LUDZIE.

A to dopiero początek! Jako Partner mam silne kompetencje społeczne, łatwo nawiązuję kontakty, uwielbiam pracę zespołową i mam w sobie dużo empatii (ja to wszystko wiem z raportu i entuzjastycznie potakuję głową!). Bardzo mocno słucham swojej intuicji i nawet jak mówię, to używam wyrażenia „czuję, że” a nie „sądzę, że”. Haha, i słuchajcie, jestem jak radar, sonar i stacja meteorologiczna w jednym 😂. Nie wiem czy kojarzycie taki serial „Lie to me” – jak tam główny bohater z łatwością zauważał mikroekspresje u innych ludzi i wiedział kiedy coś kręcą. Ja, jak tylko zauważę u męża drgnięcie kącika ust, lekkie zawahanie w intonacji, to już wyostrzam mój wewnętrzny „skaner” i dopytuję o co chodzi 😂 (nie ma sensu zaprzeczać, przecież widzę 😁). Plus, uwielbiam ten fragment z raportu:

Partnerzy często podejmują więcej niż jedną decyzję. Pierwsza intuicyjna, zgodna „z sercem” decyzja pojawia się spontanicznie i wynika głównie z aktualnego stanu emocjonalnego oraz wyznawanych wartości. Jeżeli nie zostanie szybko wcielona w życie, może być wkrótce zastąpiona nową, bardziej racjonalną, którą Partner może uważać jako konieczny kompromis lub wynik oczekiwań ze strony innych osób.

Ileż to razy!!! No, ileż to razy jak słyszałam o jakiejś fantastycznej inicjatywie robiłam taki głośny wdech ekscytacji (jak się nazywa ten odgłos, ktoś wie?), zgłaszałam swój udział, skakałam i piszczałam z radości i byłam całym sercem na TAK… po czym, rozum przychodził, kurka wodna jaśnie pan oświecony, nieproszony i spóźniony, pukał i zaczynał to swoje (w stylu „ą-ę”) „ja przepraszam bardzo, ale weź Ty się zastanów zanim znowu się w coś zaangażujesz, zanim na coś się zgodzisz, bo wiesz, patrząc w Twój kalendarz to ja tego nie widzę; albo będziesz spała po 4 h na dobę, albo zaniedbasz rodzinę, że już nie wspomnę o…” i tak dalej, bla, bla, bla. 😑 I ja wtedy zwykle spuszczałam ramiona, „no dobra, rozum. Jak zwykle masz rację, niech Ci będzie. Ale przez Ciebie będę cierrrpieć…”.

Także tego, sami widzicie.

Jestem Idealistą, czyli jak już działam to biorę pod uwagę nie tylko ludzi (chociaż oni są najważniejsi), ale też struktury i idee.

Bardzo konkretnie dla mnie, bycie idealistą znaczy, że jestem specem od tego „jak powinno być” i co z tego, że fakty mówią co innego. Poza tym, stawiam na estetykę rozwiązań. „Ładne albo żadne” (o nieeee…znowu, Ty, rozum? Ale weeeeź, ten fotel jest taki PIĘKNY! Co z tego, że na jasnym widać plamy??). Uwielbiam twórcze zajęcia – np. jak zobaczę wieniec, który zrobiłam własnymi „ręcami” to serce rośnie.  

I – hmmmm – dosyć celne spostrzeżenie dla Partnera Idealisty w pracy:

Jest zorientowany na człowieka, a nie na zadanie, może zatem stanowić dla niego dyskomfort kontrolowanie i bezpośrednie ocenianie innych.

🤯🤯🤯 Say what??

Mniej kontroli, więcej harmonii: Wśród najniższej ocenianych aktywności znajdują się te związane ze sprawowaniem kontroli nad pracą innych (ocenianie, decydowanie o zatrudnieniu lub zwolnieniu) oraz kontroli nad przebiegiem procesów.

O mamo. O MAMO. (Parafrazując) Na co mi jeszcze potrzeba dowodów??? 😂

Wiecie co, to jest dla mnie po prostu piękne i wzruszające, że miałam możliwość skorzystania z narzędzia, które po prostu wytłumaczyło mi samą siebie. Autentycznie i z ręką na sercu, jak skończyłam czytać, to poczułam jak opuszcza mnie napięcie, jak elementy układanki wskakują na swoje miejsca, jak te wszystkie sytuacje, w których siebie nie lubiłam mają. Swoje. Logiczne. Wytłumaczenie. I jasne, że FRIS nie jest odpowiedzią na wszystko i ostateczną wyrocznią, i nie rozwiąże wszystkich moich problemów, ale dał mi TAKIE poczucie, że jestem OK. Że nie tylko ja tak mam. Że, kurrrka wodna, jest nas więcej. Że to nie ze mną-liderem jest problem. Po prostu moje „naturalne środowisko” jest gdzie indziej.

Nie zmieniłam pracy od razu (o, hej rozum!), nie rzuciłam wszystkiego i nie pojechałam w Bieszczady. Ale już czułam się jak wygrana, bo po prostu zrozumiałam siebie, wybaczyłam sobie i przytuliłam tego mojego wewnętrznego Partnera Idealistę i obiecałam, że będę tą rewolucyjną wiedzę o sobie wykorzystywać.

Amen!

A w następnym odcinku z tej serii opowiem jak to jest mieszkać z Wizjonerem Graczem (to mój mąż. Tak, jego też przeFRISowałam).

Hej, hej, a może są wśród nas jeszcze inni przeFRISowani? Skrobnijcie coś w komentarzach 😊.